Wszystkie zamieszczone tu opisy są na podstawie pierwszego odcinka.
Na pierwszy ogień.... Date a Live!
Dawno nie miałam okazji oglądać tak dużej ilości fanserwisu. Ostatnimi czasy umiejętnie omijałam tego typu serie, ale cóż, nie zawsze się da.
Więc, po pierwsze, fapuła. Pomijając fakt, że jest znikoma, to i tak stanowi tylko pretekst, by pokazać jak największą ilość majtek. A o co się rozchodzi? W dużym przybliżeniu - Za groźne i niszczycielskie trzęsienia ziemi odpowiadają cycate dziewoje. Można je pokonać na dwa sposoby. Zabić - jednak to jest dosyć trudne, lub... rozkochać ją w sobie! Główny bohater dostaje więc zadanie od swojej 14 letniej loli siostrzyczki, która jest dowódcą w walkach przeciwko tym anomaliom, umówić się na randkę z naszą bohaterką, w doskonale chroniącej ciało zbroi. Brzmi sensownie? Też sądzę, że niezbyt.
Skoro fabuła kiepska, to może chociaż bohaterowie ciekawi? Ta, pomarzyć można. Główny bohater to idealny przykład całkowicie przeciętnego licealisty, którzy zazwyczaj pojawiają się w tego typu seriach. Więc może bohaterki? Na razie widziałam 1 odcinek, więc jeszcze nie znam wszystkich, ale na razie tu też nie ma nic ciekawego. Chociażby siostra. W każdym zdaniu musi użyć przynajmniej dwa razy słowa "Onii-san".
Jedyne, co mi się spodobało w tym pierwszym odcinku, to projekty postaci. Część postaci żeńskich ma naprawdę ciekawe stroje. Więcej zalet na razie nie widzę.
Doba, teraz czas na Devil Survivor 2.
Nie dajcie się nabrać, to nie jest sezon drugi. Przyznam się do niewiedzy, pojęcia nie mam po co oni wstawili tą dwójkę. Trolle, czy co?
O tej serii nie napiszę za dużo. Minęło tylko kilka dni, a ja już właściwie nic nie pamiętam -.-
Więc... animacja była całkiem łada. Główny bohater zapowiada się na w miarę ciekawą postać, a przynajmniej nie jest owcą.
Ujmę to tak. Mam wrażenie że ta seria znajduje się na krawędzi. Jeden fałszywy ruch i po niej. Twórcy ustawili sobie trudny cel. Seria, w której Bohaterowie przyzywają swoje stwory do walki zazwyczaj jest wykorzystywana w seriach dla małych chłopców. Jeżeli im się uda stworzyć coś ciekawego (oj, mam nadzieję, że tak), cóż będzie to naprawdę spory sukces i trzymam za nich kciuki.
Następne w kolejce jest Hataraku Maou-sama!
Przyznam, ta seria mnie miło zaskoczyła. Prawdopodobnie dlatego, że spodziewałam się czegoś naprawdę kiepskiego. A dostałam całkiem dobrą komedię.
A więc... nasz główny bohater, król demonów, po przeprowadzeniu nieudanych inwazji i sromotnej klęsce z rąk Bohatera, ucieka razem ze swoim podwładnym i trafia... na Ziemię. Ma jednak za mało magicznej mocy by wrócić. I co teraz! Toć w tym świecie nie ma magii! Ale, skoro istnieją legendy o smokach i czarodziejach, znaczy to, że gdzieś może istnieć jakaś magia. Poszukiwania jej zostawia swojej prawej ręce, sam natomiast musi zadbać o to, by ich ludzkie ciała miały co jeść i gdzie spać. Jak na uczciwego władcę demonów przystało, znajduję sobie pracę, jako podawacz frytek.
I tutaj pojawia się problem, który dosyć mocno mnie martwi. Chodzi mianowicie o charakter głównego bohatera. Zamienia się on bowiem ze złego króla demonów, który kazał mordować masowo ludzi w uroczego nastolatka, który ekscytuje się faktem, że dziś reklamuje frytki z czarnym pieprzem. Mam cień nadziei że zostanie to jakoś wyjaśnione.
Całość jest przyjemna i lekkostrawna, z nie najgorszym humorem.
Karneval. Czyli tęcza, bishe i cukierki.
Nie chce mi się pisać o fabule. W tej serii nie o to chodzi.
Otóż ta seria to takie ładne pudełeczko bez ciekawszej zawartości. reska śliczna, animacja płynna, seiyuu genialni (Mamoru~).
Co do bohaterów. Ten w białych włosach (Nai), jest owcą. Z fioletowymi uszami z włosów. Taka sierota. Potem, patrząc na obrazek, idziemy na lewo. Czarnowłosy bizon. Cool type, tajemniczy, pewnie z jakąś mroczną przeszłością. Nie trzeba nawet oglądać serii, żeby zgadnąć, jakie te postacie mają charaktery. A szczerze mówiąc na kolana one nie powalają.
Mimo to nie mam wątpliwości, że dla wielu młodych dziewczyn będzie to "najlepsiejsza seria od czasów Kurosia". Sama mam zamiar obejrzeć tą serię, ale tylko dlatego, że uwielbiam się nabijać z tego typu serii.
Wybaczcie mi, potencjalni fani, taki mam gust. Zryty, nie?
Ore no Imouto ga Konnani Kawaii Wake ga Nai, czyli drugi sezon histori pewnego zwykłego nastolatka i jego słodkie, zboczonej siostry.
Jako iż jest to sezon 2-gi to nie będę się rozpisywać. Na razie mogę powiedzieć, że wątek romantyczny dostał niezłego kopa w pierwszym odcinku. Czy to tempo się utrzyma? Tego niestety dowiem się później, gdyż jestem masochistką i nie potrafię porzucić tej serii.
Photokano.
Czyli poradnik, jak podrywać dziewoje "na fotografa".
Krok pierwszy: zdobądź aparat. Najlepiej stary, używany, jako prezent od ojca.
Krok drugi: każda ładna dziewczyna w szkole już pcha ci się w ramiona i przed obiektyw. Gratulacje!
Jako iż jest to seria od studia MadHouse przyznam, że oczekiwałam czegoś dobrego od tej serii. Moja wina, ze nie obejrzałam zwiastunu. Tyle nagości w serii która nie jest pornografią to ja dawno nie widziałam. Ból sprawia mi też fakt, że autorzy próbują bawić się kadrem - przez to często proporcje ludzkie są porządnie zniekształcone. Dodatkowa wada. Główny bohater właśnie dostał nowy aparat. I już pierwszego dnia robił świetne zdjęcia. Dziewczyna szaleje po ciemnej sali gimnastycznej? Noł problem~! Zrobię idealne, nierozmazane zdjęcia, przecież jestem profesjonalistą! Ten aspekt zapewne przeszkadza tylko mnie, jako iż od jakiś 10 lat zajmuję się fotografią. Mniejsza.
Wątpię, żebym przeżyła 2-gi odcinek.
RDG: Red Data Girl
Seria, która na Niconico, a z 3-odcinkowym opóźnieniem pojawia się w telewizji, w jakości HD.
Tej serii widziałam już 3 odcinki. Ciężko mi obiektywnie ocenić tą serię, gdyż pierwsze 2 odcinki oglądałam z kuzynką. W towarzystwie rzeczy takie jak fabuła czy sens przestają być istotne.
RDG to seria fantasy. I ciężko mi dodać inną linkę w stylu "komedia" albo "dramat". Ta seria jest... szara. Nijaka. Nie jest jakoś specjalnie nudna. Po prostu po obejrzeniu odcinka nie masz pojęcia, gdzie udało się 30 minut twojego cennego życia.
Izumiko jest nieśmiałą 15-latką która chce się zmienić. Mam nadzieję, że jej się to uda, bo na razie nie jest ciekawą postacią. Przechlapane ma w życiu, bo nie ważne jakiej elektrycznej maszyny nie dotknie, ta się psuje. Koszmar, tak bez internetu.... Mniejsza! W każdym razie dziewczyna dowiaduje się o sekrecie strzeżonym przed nią przez jej rodzinę od wielu lat. Cóż to za tajemnica? Jeżeli chcecie wiedzieć, to obejrzyjcie sami, albo zaoszczędźcie sobie cierpienia i poproście o spoilery biedaka, który to ogląda (na przykład mnie -.-).
Shingeki no Kyojin. Zapowiada się na najlepsze anime w tym sezonie. Błagam, nie zepsujcie mi tego >__<
Minęło kilkaset lat. Na Ziemi pojawiły się tytany, które zdziesiątkowały ludzkość.
No i nasz nieletni bohater żyje sobie w małym mieście, otoczonym 50 metrowym murem, który już od 100 lat broni bezpieczeństwa mieszkańców. Nie będzie wielkim spojlerem jeśli powiem,że w końcu tytanom udało się dostać do miasta. Widać to nawet na plakacie promocyjnym...
Pierwszy odcinek jest raczej wprowadzeniem do samego świata. Mniej więcej wiadomo w jakim kierunku potoczy się fabuła, ale cóż nie lubię strzelać w ciemno, zazwyczaj pudłuję.
Kreska. Kreska i animacja. Po prostu cudo. Gruba wyrazista kreska, bardzo nietypowa, ale wpasowuje się świetnie. No i animacja, tutaj też producenci trochę grosza sypnęli.
Zobaczymy co będzie dalej. Na razie nie chcę krakać -.-
Ale polecam.
Suisei no Gargantia
Mecha. Nie lubię mech. Nudzą mnie. Oglądałam jakieś 5 serii tego typu w życiu? Ale wiecie co? To jest boskie. A przynajmniej ma szansę się takie stać. Ale wiadomo jak to jest. Zepsuć serię jest łatwo.
A więc, skrótowo. Daleka przyszłość. Ludzie sobie żyją w dalekich zakątkach galaktyki. Mechy się nawalają w kosmosie, razem z nimi nasz główny bohater. Wiadomo jak to jest: lasery, wzium wzium i w ogóle...
W każdym razie, na wskutek zawirowań czasoprzestrzennych czy innego licha nasz bohater trafia na Ziemię - planetę na której jest atmosfera, woda i inne fajne rzeczy. Jednak mieszka tam cywilizacja trochę zacofana, która mecha na oczy nie widziała.
Głównie dlatego zaciekawiła mnie ta seria. Mam nadzieję,że nie będzie się skupiać na walkach robocików, tylko na naszych bohaterach, adaptacji w nowym klimacie itepe, gdyż z tego może wyjść niezłe cacko.
Uta no☆Prince-sama♪ Maji Love 2000%
Ahhh, te gwiazdeczki i nutki w tytule...
Tak, oto 2-gi sezon naszych śpiewających pop gwiazdek!
Do naszego podstawowego grona bishów dołącza książe, Cecil. Do tego dochodzi jeszcze Quartet Night - czyli 4 kolejne bizony do kolekcji. Oj, jest wśród czego wybierać. Żeby jeszcze któryś z nich był choć trochę na poziomie... O fakcie, że heroina to nadal sierotka bez charakteru chyba nie muszę wspominać?
Poza tym, to co jest chyba największym plusem to seiyuu. Same gwiazdy.
A więc, na szybko
Fabuła - śpiewają
Kreska - ładna
Kolorystyka - nie sądziłam że tęcza ma tyle odcieni
Animacja - w sumie też dobra
Sens - jaki sens?
Poziom głupoty - Powyżej linii krytycznej.
Przyznam szczerze, lubię takie głupie serie. Toć to lepszej komedii niż to nie znajdę. Także mimo iż seria jest beznadziejna/kiepska, zabawa przednia, polecam odpornym na tęcze i duże dawki gejozy.
A nawet jeżeli nie chce wam się tego oglądać, co mnie nie dziwi,to polecam ending. Jest cudowny. Zawsze mi poprawia humor swoją głupotą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz